Friday, March 14, 2008
You make me Krazy
Parę updateów z mojej strony. Niestety nie miałem ostatnio czasu na bloga w związku z powrotem na studia i szokiem organizacyjnym z tej okazji. W każdym razie. Jutro gram w Vinylu przed Krazy Baldheadem (plus Artur8 plus legenda old schoolu, Maciek Sienkiewicz). Sytuacja jest co najmniej ciekawa z kilku powodów. Po pierwsze, Krazy Baldhead jest pierwszym reprezentantem Ed Banger (taka tam wytwórnia z kraju żaby) który odwiedza Polskę. Zapowiedzi było mnóstwo. Miała być Uffie, mieli byc Justice, miał być DJ Mehdi. Jest Szalony Łysol. Wiele osób może go nie kojarzyć z Ed Banger, bo za wiele osób po prostu go nie kojarzy. EPki Baldheada nie zdobyły jakiejś niezwykłej popularności, ale podobno jego live act (bo tylko tak gra), jest całkiem spoko. W każdym razie tak czy inaczej przekonamy się, jaki jest głód na Ed'owych arystów. To raz. Bo dwa to przekonamy się, jak Vinyl sobie daje radę z electro. Dla mnie to klub tysiąca zalet i tysiąca wad. Najlepszy sound system w Polsce (niewiarygodny, będzie mi głupio odpalać mp3 z nowo nabytego Serato), cider z kija (jedyny w Polsce), ogólnie full pro. Versus - poważni panowie ochroniarze, czerwony dywan przed wejściem, atmosfera, która sprawia, że nie czuję się tak jak na balandze, tylko jak w... klubie (clubbing i clubberzy - brzydkie słowa z końca lat 90.). No i na koniec nieco niesprecyzowana publiczność. Tak czy inaczej jestem dobrej myśli, nie spodziewam się rejwu, ale może być całkiem na temat.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
9 comments:
i jak po imprezie? dla mnie było ... średnio. Primo atmosfera taka... taka właśnie jak napisałeś... zdecydowanie rave'u nie było. moze i klub " bogatszy " , ale jednak 55 to jest to :)
po imprezie lekki kac, ale porównując z ostatnim ghettoblasterem to delikatnie. wiesz, vinyl to jest trochę inne doświadczenie dla mnie, bo np. taki soundsystem sprawia didżejowi mnóstwo frajdy. ale owszem, brakuje tzw. szaleństwa.
napisałem posta z konta figla. ale to ja. puenta jest taka, że nie ustawiajcie sobie autologowania na kompach pracy, haha.
oj chłopaki chłopaki.. Vicariuos Bliss grał u nas rok temu, więc Baldhead pierwszym reprezentantem ed bangera nad Wisłą nie jest z pewnością:)
ah, faktycznie. to przepraszam bardzo. moj blad. wiec po raz pierwszy w warszawie;)
impreza całkiem spoko, może troszeczkę zbyt monotonna muzyka, szkoda że nie było Mac'a HD...
zapraszam do oglądania www.lanoklak.blogspot.com
Dobrze
Czarek.
Lansuj
sie.
czyzby redaktor kosa i figielski musieli sie dzielic komputerem w pracy?;)
a myslalam ze na bogato zawsze i wszedzie!
nie, tak w zasadzie to na biednie.
Post a Comment